Z tego względu różne nastroje towarzyszyły kibicom obu lubuskich miast. Dziś podobnie odmienne uczucia nimi targają. Związane są z nadziejami co do kolejnego sezonu. Przecież niemal złota Stal, w teorii ma dużo słabszy skład niż ten, który tak świetnie jechał po finał z leszczyńskim dream teamem. A prawie zdegradowany Falubaz, po zakontraktowaniu gwiazd, teraz jest stawiany w równym szeregu z faworytami do największych laurów. Rada dla kibiców, niezmienna od lat: nie sugerujcie się wróżeniem z fusów. Pamiętajcie o tym, że ci co jeszcze na długo przed sezonem lubią sobie ustawiać ekstraligową tabelę, bardzo często się mylą. Ileż to już razy pewien klub z Pomorza miał być mistrzem Polski? Chyba równie często w ostatnich latach GKM Grudziądz miał spadać do pierwszej ligi. I co? Nic. W tym pierwszym przypadku co roku ma być tylko lepiej, a GKM ciągle robi psikusa „prorokom”.
Z zimnej Europy przenosimy się do gorącej Australii. Tam grudzień i styczeń to czas rozmaitych żużlowych turniejów. Rozegrano m.in. mistrzostwa kraju kangurów. Po zawodach eliminacyjnych, w dziesięć dni pojechało pięć turniejów finałowych. Triumfował Max Fricke. Ciekawe, czy jego forma z zimy przełoży się na dobre starty w Sparcie Wrocław. Tu w minionym sezonie mocno podpadł kibicom, bo ścigał się przeciętnie. Wicemistrzem został Rohan Tungate, który u nas wciąż jeździ na ekstraligowym zapleczu. Szkoda, że nie oglądamy go w polskiej elicie, bo ma już 29 lat, a wciąż będzie tracił czas na „naukę” w pierwszej lidze. A może nie ma większych ambicji? Trzeci w Australii był najbardziej utytułowany z całej trójki Chris Holder. Faworyt nie wygrał. Może szykuje eksplozję formy na sezon w Europie? Pomaga mu w tym jedna z pięknych Monster Girls. Cały Toruń trzyma kciuki za Brytyjkę Dominique Jade Roberts. Przecież jeśli „Chrispy” znów będzie miał słaby sezon, to upragnione laury kolejny raz zgarną inni.
PRZECZYTAJ TEŻ:ZAKRĘCENI W LEWO: Co nas chwytało za gardło? Niezapomniane reakcje Piotra Protasiewicza i płaczący Kacper Woryna
Pozostajemy w Australii, ale uciekamy od żużla. W Melbourne w wielkoszlemowym turnieju tenisowym zadebiutowała zielonogórzanka Martyna Kubka. Póki co w juniorskim Australian Open. Daleko nie zaszła, ale… pierwsze koty za płoty. Łącznie z grami eliminacyjnymi, czterokrotnie poczuła smak startu na wielkiej imprezie. „Staram się myśleć o tym, jak o przygodzie i szansie na pokazanie tego, co wytrenowałam przez dwanaście lat”. Tego się trzymajmy. Plan Martyny jest taki, by wystartować we wszystkich wielkoszlemowych turniejach w tym roku. Powinno się udać, przecież sportową siłę czerpie od najbliższych, którzy też byli mistrzami. To nic, że w strzelectwie. Mama Małgorzata Książkiewicz-Kubka była medalistką olimpijską, tata Jacek Kubka też startował na tych igrzyskach. Powodzenia!
Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?