Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Piękna wojowniczka - Ewelina Michnowicz z Krosna Odrzańskiego biega bez wytchnienia. Ma mnóstwo medali i biega w każdych warunkach

Łukasz Koleśnik
Łukasz Koleśnik
Ewelina Michnowicz z Krosna Odrzańskiego uwielbia uprawiać sport. Bieganie, siłownia. Codziennie!
Ewelina Michnowicz z Krosna Odrzańskiego uwielbia uprawiać sport. Bieganie, siłownia. Codziennie! FB Ewelina Michnowicz
Oto Ewelina Michnowicz z Krosna Odrzańskiego, która jest pozytywnie zakręcona na punkcie sportu. Jednego dnia potrafi pobiec w dwóch zawodach. Lubi też brać udział w ekstremalnych biegach, w każdych warunkach. Jak to się zaczęło? Ile czasu poświęca na sport?

Zobaczysz ją praktycznie na każdych zawodach biegowych. Zwykle podczas dekoracji staje na podium. Każdego popołudnia można zauważyć jak biegnie przez Krosno Odrzańskie, ćwiczy na siłowni albo uczęszcza na inne zajęcia, które dadzą jej wycisk. Mowa o Ewelinie Michnowicz, niezwykle aktywnej krośniance/gubiniance. Gdzie złapała sportowego bakcyla?

W szkole nie lubiła rywalizacji

Zacięcie sportowe miała od zawsze. Już w szkole podstawowej w Gubinie nauczyciele wybierali ją do zawodów, gdzie zawsze chciała wypaść jak najlepiej.

- Można powiedzieć, że w szkole był potencjał, również biegowy – przyznaje Ewelina. – Brałam udział w przełajach, sztafetach. Chociaż nie do końca to lubiłam. W tych biegach drużynowych wiedziałam, że polegają też na mnie koleżanki, więc to było stresujące. Poza tym w szkole nienawidziłam rywalizować ze znajomymi. Dlaczego? Obawiałam się, że koleżanki może się na mnie obrażą. To może się teraz wydać dość dziwne, bo mam obecnie bardzo wielu znajomych-biegaczy, z którymi siłą rzeczy się ścigam na zawodach. Jako dziecko postrzegałam to wszystko jakoś inaczej.

M.in. to sprawiało, że biegać nie lubiła. – Ale byłam ambitną dziewczyną. I w podstawówce, żeby dostać szóstkę, trzeba robić coś ponad stan. Nauczyciele to wykorzystywali i mówili, że jeśli nie pojadę na zawody, to najwyższej oceny nie będzie – opowiada mieszkanka Krosna Odrzańskiego.

– To też sprawiało, że biegania nie trawiłam. Bo nie lubię, kiedy się mnie do czegoś zmusza. Muszę to chcieć sama z siebie.

Trwa głosowanie...

Prowadzisz aktywny czy pasywny tryb życia?

Historia pewnego klucza

W późniejszych etapach nauki biegania było coraz mniej w życiu Eweliny. Jak się okazało, tylko do czasu.

- Mieszkałam wtedy w Kaliszu i zdecydowałam, że pójdę na Parkrun (cotygodniowe bezpłatne biegi z pomiarem czasu na dystansie 5 km organizowane w wielu miastach) – opowiada dziewczyna. – To było dla mnie straszne doświadczenie, bo biegać nie lubiłam. Ale miałam nastawienie, że bieganie jest dobre dla zdrowia, itd. Więc trzeba czasem pobiegać.

Ewelina wystartowała. Podczas biegu natknęła się na klucz, który musiał zgubić inny uczestnik.

– Zaczęłam szybciej biec, aby dogonić tych, co byli przede mną. Podbiegałam do każdego i pytałam czy to jest jego klucz – relacjonuje. – Zmęczona, zasapana dotarłam do pewnej dziewczyny. To była Magda, z którą do dziś bardzo się przyjaźnimy. Tam się poznałyśmy. Doradziła mi, aby dobiec na spokojnie do mety i przekazać klucz organizatorom. Po biegu Magda powiedziała, że jeździ na zawody, na które mogłabym się z nią zabrać. I skorzystałam z okazji.

To było w Sieroszewicach pod Ostrowem Wielkopolskim. Lokalny bieg na 10 kilometrów. – Wystartowałam bez większego przygotowania – mówi Ewelina. – Przebiegłam. Po każdych zawodach jest poczęstunek oraz dekoracja. Na to drugie nawet nie czekałam, poszłam po coś do jedzenia i nagle zostało wyczytane moje nazwisko. Zajęłam trzecie miejsce, na dwóch pierwszych stopniach podium stały Ukrainki, jedna z nich jeździła na mistrzostwa Europy. Byłam zaskoczona. I to mnie też zmotywowało do kolejnych startów. Tak to się zaczęło.

Ekstremalne biegi, triathlon i maraton

Nasza rozmówczyni uwielbia brać udział w zawodach, choć niekoniecznie przepada za treningami pod tę konkretną dyscyplinę.

– Próbowałam kiedyś. Chłopak rozpisał mi wszystko. Ale byłam niesystematyczna. Albo często robiłam coś ponad stan, bo przecież chciałam jeszcze pójść na siłownię albo poćwiczyć coś innego – śmieje się Ewelina. – Ostatecznie rozpisywanie treningu nie miało sensu. Biegam dla siebie, tyle ile chcę i do tego nie ograniczam się też, jeśli chodzi o inne treningi.

Na bieganiu zwykłych tras na 10 kilometrów się nie skończyło. Od 2016 roku mieszkanka Krosna bierze udział w ekstremalnych biegach z przeszkodami. – Zaczęło się od Formoza Challenge w Obornikach w 2016 roku – wspomina Ewelina. – Wiedziałam, że będzie to wyzwanie. Ale nie trenowałam, tylko... częściej brałam udział w zwykłych zawodach, gdzie zwykle daję z siebie 100 procent. I to był trening!

Ekstremalny bieg to jednak coś innego. Pot, błoto, siniaki.

– Poszło mi całkiem nieźle. Zajęłam bodajże szóste miejsce. Ale najważniejsze było samopoczucie po tym starcie. Przez tydzień tryskałam endorfinami, budziłam się z “bananem” na twarzy – przyznaje dziewczyna.

Więcej o Ewelinie i jej początkach z biegami ekstremalnymi tutaj:

Poza tym na swoim koncie Ewelina ma też triathlon. – Mój chłopak go trenuje i sama spróbowała, choć pływanie to nie jest dyscyplina, w której się odnajduje. Ale ukończyłam – cieszy się Michnowicz.

Podobnie było z maratonem. – Ukończyłam jeden. I wystarczy. Zrobiłam to głównie dlatego, że ktoś powiedział, że nie będę w stanie tego zrobić – śmieje się. – Udowodniłam jemu i sobie, że mogę i na tym zakończę udział w maratonach. Wolę zostać przy krótszych biegach.

Ewelina Michnowicz z Krosna Odrzańskiego uwielbia uprawiać sport. Bieganie, siłownia. Codziennie!

Piękna wojowniczka - Ewelina Michnowicz z Krosna Odrzańskieg...

Bieganie jako odskocznia

Ewelina próbuje wszystkiego. Siłownia, kalistenika, zumba i wiele, wiele innych. I w tym przypadku nie było momentu, w którym coś nagle przeskoczyło i zaczęła to robić.

– To było dla mnie naturalne. Zawsze jak daję sobie wycisk, to czuję się lepiej. Jest taka satysfakcja – przyznaje dziewczyna. – I wyznaczam sobie różne cele. W Kaliszu koło mojego miejsca pracy był Park Przyjaźni i siłownia na powietrzu. Poznałam bardzo wiele osób, które tam ćwiczyły. Moim największym kompleksem, jeśli chodzi o sport, była możliwość podciągnięcia się. Kiedyś tego nie potrafiłam. To właśnie tam postawiłam sobie za cel, żeby chociaż raz się podciągnąć. Codziennie chodziłam na ten plac. Teraz potrafię troszkę więcej niż jedno podciągnięcie – śmieje się Ewelina.

Poza tym mówi, że sport jest dla niej odskocznią od życia codziennego. Tak było kiedy się uczyła i teraz kiedy pracuje. – Byłam kujonem, dużo poświęcałam dla nauki, wszystkim się przejmowałam, stresowałam – opowiada Ewelina. – Moja ambicja mnie napędzała, ale potrzebny był mi reset.

Sport był odskocznią do codziennego dążenia do perfekcji. Bez tej “ucieczki” pewnie bym sfiksowała.

Uprawianie sportu zostało do dzisiaj. Częściowo jako przyzwyczajenie, ale wciąż jako dobra odskocznia od codzienności. – Życie bywa stresujące, zdarzają się trudne dni w pracy, po których dobrze jest się wyłączyć i dać sobie porządny wycisk – uważa E. Michnowicz.

Dla zdrowia czy figury?

Dzień z życia Eweliny? Codziennie trening. Po pracy popołudniu biega, ćwiczy albo idzie na zorganizowany trening, np. Zumby lub inny.

– Dziennie godzinę minimum poświęcam na ćwiczenia – mówi Michnowicz.

Robi to dla zdrowia czy urody? – Zawsze wychodziłam z założenia, że w zdrowym ciele zdrowy duch – stwierdza. – Jeśli chodzi o sylwetkę, to miło jest kiedy poprawia Ci się sylwetka. To jednak efekt uboczny zdrowego trybu życia. Nigdy nie szłam na siłownię z myślą, żeby mieć idealną figurę. Ćwiczę, bo mam taką chęć, ale wiem, że jeśli będę konsekwentna, to mi się odwdzięczy w postaci dobrej sylwetki.

Każdemu poleca jakąś formę wysiłku fizycznego. – Może nie takiego, który ja sobie funduję. Mam zawsze problem z tym, żeby przestać, a regeneracja jest przecież też bardzo ważna. Ja jednak nie potrafię usiedzieć w miejscu – śmieje się Ewelina.

– Sport to nieodłączny element naszego życia. Jeśli człowiek go nie uprawia, to jego zdrowie podupada. Dlatego warto wyjść z domu. Niekoniecznie biegać dziesiątki kilometrów. Jest wiele możliwości: kijki, szybki marsz, spacer. Każda opcja jest dobra i pomoże nie tylko ciału, ale również głowie. Czasami taki reset jest bardzo potrzebny.

Zobacz też:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Co włożyć, a czego unikać w koszyku wielkanocnym?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krosnoodrzanskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto