Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gorlice. Ludzie boją się spacerować po parku, jakieś dzikie zwierzę zabiło tam sarnę

Agnieszka Nigbor Chmura
archiwum
Ubiegłoroczny komunikat urzędu o tym, że w parku miejskim na placu zabaw widziano żmiję, a teraz informacja, że w miejskim zieleńcu znaleziono sarnę, która została najpewniej zaatakowana i zabita przez dzikie zwierzę, wzbudziły strach mieszkańców. Ludzie boją się spacerować nad Ropą.

- Jeszcze tydzień temu moje wnuki świetnie bawiły się w parku. Trochę pojeździły na polanie na sankach, pobiegały, jak zwykle, niezależnie od pory roku - mówi nam Zofia Wojnarska, gorliczanka. - Teraz nie wiadomo iść na spacer, czy nie. Skoro w Lipinkach wilki zagryzły dzika w centrum wsi, to skąd pewność, że tutaj też nie podchodzi choćby ryś czy inne drapieżne zwierzę - martwi się.

Ryś, sarny, lisy i... osiem wiewiórek

Z jednej strony trudno się dziwić mieszkańcom Gorlic, którzy obawiają się kontaktu z dzikimi zwierzętami tym bardziej, że te są przecież mieszkańcami Parkowej Góry, z drugiej - takiej sytuacji nie było od lat. Czy aby nie nadwyrost strach i panika są naszymi doradcami? - zapytaliśmy Wacława Grądalskiego, prezesa Koło Łowieckiego Ryś, które działa na terenie Gorlic.

- Osobiście uważam, że nie ma powodów do paniki - mówi nasz rozmówca. - Ostatnie tygodnie były mroźne, pożywienia było mało, bo przykrył je śnieg. To o tej porze zwierzęta są najsłabsze. Jedne same padają z wycieńczenia, inne stają się ofiarami choćby zdziczałych psów, które mogą wałęsać się po lasach - dodaje.

O bezpieczeństwo w parku spokojny jest też Piotr Zieliński, szef zieleni miejskiej, który jak mało kto, park zna jak własną kieszeń.

- Dwa lata temu na Górze Parkowej był Ryś, ale przechodni. Jak szybko się pojawił, tak szybko zniknął i tyle go widziano. Wiemy, że jest tam stado saren. Zwykle schodzą do parku nad ranem, bo tu jest nieco cieplej niż na szczycie. Korzystają wtedy z naturalnego wodopoju, którym jest dla nich Ropa czy Sękówka, a w ciągu dnia po prostu zaszywają się w lesie. Są też lisy i wiewiórki, konkretnie osiem wiewiórek, ale o ile te pierwsze od ludzi stronią, to drugie tylko czekają na porcję orzechów od spacerowiczów - tłumaczy.

Pan Piotr jest przekonany, że sarny nie zagryzło żadne drapieżne, duże zwierzę.

- Gdyby tak było, miałaby choćby oznaki duszenia czy podgryzania na szyi. Padlinę znaleźliśmy trzy dni po zgłoszeniu, że zwierzę zostało zabite, a było tylko napoczęte. Większy drapieżnik takiego łupu, by nie zostawił - dodaje pan Piotr.

Dzikich psów nie ma, tylko te, którym pozwolono pobiegać

Podgląd na cały park od niedawna ma Wojciech Pietrusza, komendant straży miejskiej w Gorlicach: - Od stycznia obserwujemy obraz z siedemnastu zamontowanych tam kamer i gdyby jakieś dzikie drapieżne zwierze pojawiło się w parku, pewnie byśmy to zauważyli - mówi.

Szef miejskich strażników twierdzi, że o sforach dzikich psów też w mieście nie ma mowy. Jego zdaniem to raczej domena środowiska wiejskiego.

- Owszem, zdarza się, że właściciele puszczają psy ze smyczy, by sobie pobiegały i to właśnie w parku podczas spaceru. To one płoszą zwierzynę. Mieliśmy też przypadki, że w Sokole w sąsiedztwie parku właśnie ludzie wypuszczali psy z kojców czy łańcucha, żeby sobie pobiegały. Czasem, szczególnie w okresie rui te wycieczki trwają nawet kilka dni. Kto wie, czy taki pies z głodu nie zaatakuje nawet sarny? - zastanawia się komendant.

Tam były wilki

Duże drapieżniki nie zostawiają wiele ze swojego łupu

Do ostatniego potwierdzonego przypadku ataku dużych drapieżników w powiecie gorlickim doszło jesienią ubiegłego roku w Bartnem. Adam Kuziak, sołtys tej wsi był przerażony. Tego jeszcze w jego sołectwie nie było. Wilki tuż koło zabudowań zabiły krowy. - Nie pamiętam, by wcześniej w dzień wilki atakowały zwierzęta w środku wsi - opowiadał sołtys i hodowca krów. - To było kilka minut po piątej rano, 20 sierpnia. Moje krowy już były na pastwisku, jakieś 100 metrów od domu, gdy z lasu wyszło sześć wilków i zaatakowały młodą jałówkę - dodaje.

Nieco wcześniej proboszcz parafii prawosławnej w Bartnem, ksiądz Mirosław Cidyło widział wilka idącego koło plebanii na wprost przez jego pasiekę do tego w biały dzień. W tym samym czasie we wsi wilki zaatakowały i zagryzły psa, który był uwiązany przy budzie w jednym z domostw. Z danych RDOŚ wynika, że średnio każdego roku na terenie Gorlickiego dochodzi do 19 ataków drapieżników na zwierzęta hodowlane.

ZOBACZ KONIECZNIE:

WIDEO: Dlaczego warto dbać o środowisko?

Źródło: Dzień Dobry TVN, x-news

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gorlice.naszemiasto.pl Nasze Miasto