Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Słynny "El Diablo" z Tour de France odwiedził Lubuskie. Skonstruował rower z 72 piłkami. Niezwykła historia o której wiedzą nieliczni

Michał Korn
Michał Korn
Mariusz Kapała
Mariusz Kapała
Słynny "Didi" na własnoręcznie skonstruowanym rowerze, który zdobiły 72 piłki odwiedził województwo lubuskie w 2014 roku. WIĘCEJ ZDJĘĆ >>>
Słynny "Didi" na własnoręcznie skonstruowanym rowerze, który zdobiły 72 piłki odwiedził województwo lubuskie w 2014 roku. WIĘCEJ ZDJĘĆ >>>Mariusz Kapała/Wikimedia Commons
Kolarstwo to sport niszowy? W Polsce może i tak, choć z roku na rok jazda na rowerze staje się i u nas coraz popularniejsza. A jeśli pada hasło królewska impreza, zawsze na myśl przychodzi mi Tour de France. Chyba żadne inne wydarzenie sportowe nie przyciąga takiej liczby kibiców. Każdego roku w Wielkiej Pętli uczestniczy kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt milionów fanów z całego świata. I to właśnie na Tour de France zrodziła się postać "El Diablo", lub jak kto woli "Didi Diabła" - szalonego, pozytywnie zakręconego kibica, który w stroju diabła z trójzębem w ręku kibicuje m.in. peletonowi TdF. Słynny "Didi" kilka razy odwiedził również woj. lubuskie. Ale o tym pewnie nie słyszeliście? W sumie wcale mnie to nie dziwi, a sama historia i postać jest warta przypomnienia.

Spis treści

Polskie nazwiska w Tour de France

Historia Tour de France jest niesamowita. Z roku na rok widać, że Wielką Pętlą interesuje się coraz więcej kibiców z Polski. A to za sprawą głośnych kolarskich nazwisk z naszego kraju, które solidnie zaznaczyły swoją obecność w tym prestiżowym wyścigu. Polacy etapy TdF wygrywali siedem razy:

  • Zenon Jaskuła (1993) - jeden wygrany etap,
  • Rafał Majka (2014, 2015) - trzy wygrane etapy, dwukrotnie zwyciężył również w klasyfikacji górskiej (2014, 2016),
  • Maciej Bodnar (2017) - jeden wygrany etap,
  • Michał Kwiatkowski (2020, 2023) - dwa wygrane etapy.

Swoją drogą, polskie kolarstwo na tle światowego stoi... bardzo słabo, ale wierzymy, że już niedługo zobaczymy następców Rafała Majki, czy Michała Kwiatkowskiego, którzy obecnie są w światowej czołówce i z każdym wyścigiem dostarczają nam niesamowitych emocji.

Piękne krajobrazy i ogromne emocje. Ten wyścig się dobrze ogląda!

Tour de France, to nie tylko wyścigi, rozmaite kontrowersje, ale również piękne krajobrazy. Etapy górskie, miasteczka winiarskie, urokliwe kamieniczki, zabytkowe budowle... Te wszystkie elementy sprawiają, że tuż obok niezwykle emocjonującej rywalizacji ogląda się ten wyścig po prostu bardzo przyjemnie. Ktoś kiedyś porównał Wielką Pętlę do rybek w akwarium. Podziwiając to, co dzieje się na ekranie telewizora możemy się wyciszyć, a ponadto wzbogacić o wiedzę z historii Francji i kolarstwa, a także dojrzeć od kuchni, jak wygląda życie sportowca. Za sprawą naszych komentatorów, Tomasza Jarońskiego i Dariusza Baranowskiego ponadto dowiemy się nie tylko co kto je, ale sami od czasu do czasu dostaniemy przepis na pyszne jedzonko, jakie z powodzeniem możemy przygotować we własnej kuchni. Ale nie o tym oczywiście jest ten tekst!

Kibice - mistrzowie drugiego planu wyścigów kolarskich

Tour de France to także kibice. I nie chodzi mi tutaj o lekkomyślne, kontrowersyjne osoby, przez których głupotę każdego roku dochodzi do wielkich, niekiedy bardzo poważnych wypadków z udziałem kolarzy. To jest temat na inny materiał. Są kibice - fani, którzy niesamowicie ubarwiają światowe kolarstwo - to obok samych zawodników tak zwani mistrzowie drugiego planu, których ubiór, kreatywność, zachowanie i pomysłowość kochają obiektywy fotografów i operatorzy kamer - ich zdjęcia możemy podziwiać na łamach największych światowych mediów sportowych. Do tego grona z pewnością zalicza się "El Diablo", znany również jako "Didi Diabeł".

Podczas Tour de France w 2005 roku pojawił się na 11. scenie w zielonym kostiumie, reklamując hasło „Daleko od ropy” dla Bündnis 90/Die Grünen.

Nasłynniejszy diabeł Tour de France

Jak podaje Wikipedia, Dieter „Didi” Senft (ur. 7 lutego 1952 w Reichenwalde pod Berlinem), bo o nim mowa jako zapalony fan kolarstwa od 1992 był stałym elementem międzynarodowej sceny kolarskiej. Jego pierwszy występ w roli popularnego diabła miał miejsce w 1993 roku na Tour de France podczas etapu do Andory - wówczas w okolicach trasy jeździł z żoną na skonstruowanym przez siebie tandemie. Potem był obecny na wszystkich najważniejszych wyścigach kolarskich (m.in. Tour de France, Giro d'Italia) i co ciekawe czasami towarzyszył mu jego gigantyczny rower, którego oczywiście sam skonstruował. Mówi się, że TdF to piekielny wyścig. Czy potrzebował "diabła"? A jakie to ma znaczenie? Ten sam się znalazł i został ikoną nie tylko tego konkretnego wyścigu.

El Diablo z TdF w Lubuskiem

"Didi" wiele razy promował mistrzostwa świata w piłce nożnej, brał również jako kibic czynny w nich udział. I właśnie w tej roli odwiedził województwo lubuskie. Pod pomnikiem Chrystusa w Świebodzinie można zobaczyć nie tylko grupy turystów. Odbywają się tutaj m.in. pielgrzymki, akcje charytatywne, pikniki, czy też inne wydarzenia niekoniecznie związane z religią. I to właśnie w 2014 roku 62-letni wówczas Dieter "Didi" Senf przyjechał do Świebodzina na skonstruowanym przez siebie rowerze ozdobionym 72 piłkami. Miał też makietę figury Chrystusa Odkupiciela z Rio de Janeiro w Brazylii. W ten sposób promował Mundial w tym kraju. Ludzie, którzy choć trochę znali się na kolarstwie i śledzili Wielką Pętlę nie dowierzali, że "El Diablo" odwiedził Lubuskie. Każdy go później szukał na trasie, chciał sobie zrobić z nim pamiątkowe zdjęcie. Fotografie z tego nietypowego wydarzenia znajdziecie w naszej galerii.

Czytaj więcej o pomniku Chrystusa w Świebodzinie

Szaleńczy uśmiech Wielkiej Pętli

Dieter "Didi" Senft jest ślusarzem, artystą, wynalazcą i projektantem rowerów ze Storkowa. Na koncie ma również udział w amatorskich wyścigach kolarskich, kiedy to wielokrotnie sięgał po tytuł mistrza okręgu. I w zasadzie niewiele osób dowiedziałoby się o jego istnieniu, gdyby nie Tour de France. To właśnie tutaj "Didi" (dziś ma 71 lat) zakładał na siebie strój i dzierżąc w rękach ozdobiony tytułem wyścigu i barwami Francji trójząb z szaleńczym niekiedy uśmiechem rozkręcał strefy kibica i dopingował zawodników. Stał się ikoną Wielkiej Pętli i postacią bardziej znaną niż niektórzy zawodnicy.

Dacie wiarę, że wielu kibiców jechało wziąć udział w Wielkiej Pętli tylko po to, żeby spotkać "El Diablo"? To nie żart i świadczy o tym chociażby poniższy obrazek.

"Moje kolarskie życie jest spełnione. Spotkałem Didiego na trasie Tour de France" – napisał jeden z kibiców na Twitterze i opublikował zdjęcie z "El Diablo".

Trójząb informował, że "El Diablo" jest blisko

Do dziś znakiem rozpoznawczym "El Diablo" jest unikalny strój oraz wspomniany wyżej trójząb. Co ciekawe jego znak "Didi" malował również na poszczególnych odcinkach trasy, dzięki czemu zarówno kolarze jak i kibice wiedzieli, że gdzieś w pobliżu czai się i zaraz wyskoczy z okrzykiem dopingu słynny diabeł - raz można go było spotkać wyskakującego z pola słoneczników, innym razem w relaksacyjnej pozie podziwiał zmagania kolarzy z drzewa. Był nieobliczalny, ale w pozytywnym znaczeniu tego słowa.

"Wiem, że to dziecinne, śmieszne i niezrozumiałe, ale jak widzę ten symbol, to wstępują we mnie dodatkowe siły" - powiedział w jednym z wywiadów triumfator TdF z 2013 i 2015 roku, Christopher Froome.

Za namalowany symbol groziło mu więzienie

Z jego trójzębem wiąże się też inna ciekawa historia. Mianowicie w 2006 roku podczas wyścigu Tour de Suisse namalował sygnaturę trójzębu przed wjazdem zawodników na metę. Dzień później został poinformowany przez szwajcarską policję, iż jego działanie było nielegalne i postawili mu ultimatum: zapłacenie grzywny albo pójście do więzienia. Został również zobowiązany do usunięcia symbolu z drogi.

"W telewizji najczęściej można go jednak spotkać, gdy biegnie równo z kolarzami. Podczas jednego z takich sprintów trójząb od Didiego pożyczył meksykański zawodnik Julio Alberto Perez i żartobliwie pogonił kolarza, który jechał przed nim" - napisał w 2018 roku serwis We Love Cycling.

Organizatorzy TdF: "To byłby brak szacunku dla naszego Didiego"

"Didi" stał się na tyle populary, że zaczął być wręcz rozchwytywany przez media. Zapraszano go do programów telewizyjnych (wystąpił w ponad 50 telewizyjnych show), na sesje zdjęciowe. Do dziś można kupić koszulki, szaliki, flagi czy pocztówki z podobizną "El Diablo". Większość fanów kolarstwa wie, kiedy się urodził i składają mu życzenia. Te szczególnie ciepłe napływały do niego w 2012 roku, kiedy z powodów zdrowotnych po raz pierwszy od 1993 roku opuścił Wielką Pętlę.

"Właśnie wróciłem z badań prześwietlenia głowy, trzeciego w ciągu trzech tygodni. Czułem się jak w Czarnobylskim reaktorze. Teraz wyniki badań są znacznie lepsze, powoli wracam do siebie" – mówił.

Przedstawiciele Tour de France wysłali nawet do niego specjalny list, w którym wyrażali nadzieję, iż szybko wróci do zdrowia. Zadecydowano również, że na asfalcie nie pojawi się trójząb. - To byłby brak szacunku dla naszego "Didiego" - można było przeczytać w oświadczeniu ze strony organizatorów TdF.

El Diablo na Tour de France 2023

Mówiło się, że 2014 rok będzie ostatnim dla "El Diablo". Wówczas w wywiadzie dla niemieckiego Bilda zdradził, że ma już problemy ze zdrowiem, nie może znaleźć nowych sponsorów, którzy finansowaliby jego wyjazdy na wyścigi, a co za tym idzie nie ma już zdrowia i finansów, aby podróżować za peletonem. Jak się jednak finalnie okazało, nie przeszkodziło mu to, aby w stroju diabła kibicować podczas kolejnych Tour de France. Ostatnio Dieter Senft widziany był podczas wyścigu w 2023 roku.

"Od dzieciństwa moim największym marzeniem było oglądać kolarzy na żywo. Chciałem ich dopingować tak, jak nikt inny tego nie robi" – powiedział podczas jednego z wywiadów.

Odwiedził Świebodzin na "rowerze piłkarskim"

Prywatnie Didi Senft jest konstruktorem. Stworzył ponad 120 unikatowych rowerów, w tym największy rower świata w kształcie gitary o wymiarach 5 metrów wysokości i 12 metrów długości. Trafił do Księgi Rekordów Guinnessa z rekordem świata na największy tandem na świecie i inne rowery, które zbudował. Oprócz swojej działalności jako fan kolarstwa, Senft jest również obecny na innych imprezach sportowych, głównie z nietypowymi tematycznie rowerami i w swoim tradycyjnym stroju diabła. Na nietypowym rowerze i w nietypowym stroju odwiedził ostatni raz w 2014 roku woj. lubuskie. Przyjechał do nas wówczas specjalnie zaprojektowanym "rowerem piłkarskim". Senft ma na swoim koncie grubo ponad tysiąc etapów etapów różnych wyścigów kolarskich, podczas których kibicował jako "El Diablo".

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Słynny "El Diablo" z Tour de France odwiedził Lubuskie. Skonstruował rower z 72 piłkami. Niezwykła historia o której wiedzą nieliczni - Gazeta Lubuska

Wróć na krosnoodrzanskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto