Spis treści
Jak to jest być politykiem
Podczas trzeciej części pierwszej sesji sejmiku w VII kadencji radni wybierali członków zarządu. Najpierw marszałek Marcin Jabłoński zmienił decyzję w sprawie kandydata - Jacka Urbańskiego - który miał zrezygnować z kandydowania i na to miejsce zarekomendował Cezarego Wysockiego. Wicedyrektor jednego z departamentu urzędu marszałkowskiego, a przede wszystkim reprezentant Nowej Lewicy, wiceprzewodniczący regionu nie uzyskał ani jednego głosu poparcia.
– Polityk powinien mieć twardą skórę, być jak krokodyl, czekać pod wodą z oczami nad nią – komentuje Cezary Wysocki, kiedy dopytujemy, czy nie czuje się przedmiotowo, będąc rekomendowanym do funkcji członka zarządu województwa lubuskiego, ale bez poparcia nawet części Koalicji Obywatelskiej.
W sejmikowych kuluarach mówiło się o możliwości wejścia do zarządu przedstawiciela Lewicy, ale raczej bez pewności na spełnienie takiego pomysłu, raczej miały to być o starania Lewicy w kontekście braku radnych w tej kadencji.
– Rzeczywiście Lewica nie miała po wyborach żadnego radnego województwa, mimo że ma bardzo duże poparcie elektoratu – przyznaje i wyjaśnia, że to dlatego, iż do wyborów wystawione zostały dwa lewicowe komitety. – Dzięki staraniom naszych kolegów ze Stowarzyszenia Lewicy Demokratycznej nie uzyskaliśmy mandatów. Gdybyśmy wystartowali pod jednym szyldem, mielibyśmy prawdopodobnie od trzech do czterech miejsc w sejmiku. Dziś sytuacja wyglądałaby całkowicie inaczej.
Decydują liderzy
Wysocki podkreśla, że w polityce jest tak, że trzeba odpowiadać na zapotrzebowanie liderów, bo to oni czasem decydują o losie innych polityków, o tym, gdzie mają startować i co robić.
– Dostałem rekomendację od mojego przewodniczącego Włodzimierza Czarzastego i na szczeblu lokalnym od Tomasza Nesterowicza, że mam wystartować na członka zarządu województwa lubuskiego. Rozumiem wybór radnych. Nie mam do nich żadnego żalu. Będziemy wspólnie pracować na rzecz dobra województwa – zapewnia.
Czy były szanse na miejsce dla Lewicy w zarządzie województwa? Od jednego z uczestników sejmiku usłyszeliśmy m.in., że „w świecie, w którym możliwe było niepokalane poczęcie, wszystko jest możliwe”. Okazało się, że wiara w utrzymanie miejsca reprezentanta Lewicy w zarządzie była silna, a walka trwała długo.
Brak miejsca w zarządzie też dla Polski 2050
O miejsce w zarządzie starała się też Polska 2050, która szła do wyborów pod szyldem Trzeciej Drogi, wspólnie z PSL i ma swoich radnych.
Kiedy pytamy o komentarz w sprawie braku Polski 2050 w zarządzie województwa, C. Wysocki wyjaśnia najpierw, że partie polityczne są tworzone po to, aby uzyskiwać władzę.
– Nie dziwię się żadnej partii, że chce mieć swojego przedstawiciela w zarządzie województwa, dlatego, że to jest najbardziej polityczne stanowisko na szczeblu samorządu. Czy to jest niesprawiedliwe dla Polski 2050? Tak samo niesprawiedliwe, jak to, że ja nie zostałem członku zarządu. Ale to muszą rozegrać w swojej koalicji, Platforma Obywatelska, Polskie Stronnictwo Ludowe i Polska 2050 – odpowiada.
Zarząd województwa lubuskiego spokojny o swoją przyszłość
Zapytaliśmy też, czy brak Polski 2050 w zarządzie może źle wróżyć dla koalicji rządzącej województwem. – Z arytmetyki wygląda tak, że siła Platformy Obywatelskiej jest tak duża, że nie do końca musi się liczyć ze wszystkimi ugrupowaniami, które są słabsze. Wystarczą dwa głosy, żeby skutecznie rządzić województwem, a do odwołania marszałka potrzebnych jest 18 głosów, których w tej kadencji na pewno żadna opozycja nie uzyska – zapewnia Cezary Wysocki.
Czytaj też:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?